Zdjęcie z urodzin Iwa — syna mojej drugiej połówki Never Ending Stories, czyli Zuzy — zrobiłam z ogromną przyjemnością. Lubię fotografować rodziny, zwłaszcza gdy są w typowo włoskim klimacie — jak u Maliszewskich — dużo osób, każdy coś opowiada, chaos, śmiechy, biegające dzieci. Ale też dużo pięknych kadrów, jak dziadkowie z wnukami, solenizant z przejęciem zdmuchujący świeczki, najbliższa rodzina spotykająca się przy wspólnym stole, aby świętować, czy mama tuląca każde z dzieci w ulubionym fotelu. Tym razem po urodzinkach udało się jeszcze zrobić kilka rodzinnych zdjęć przy pobliskim stawie, co fajnie dopełniło zdjęcia z domu. Przyznajcie, że każdy chciałby mieć taką pamiątkę ze swoich 7 urodzin? Ja bym chciała ;)
