Koniec kwietnia, nieśmiała wiosna, tulipany, trochę słońca i trochę deszczu. Wielki dzień Ani i Krzysia był chyba dokładnie taki jak go sobie zaplanowali – przede wszystkim pełen ciepła, miłości i rodzinnej atmosfery. Wszyscy członkowie najbliższej rodziny bardzo zaangażowali się w przygotowania do wesela – kwiaty, dekoracje były ręcznie robione wspólnymi siłami. A żeby wszyscy mieli energię na całonocne tańce – przed wyjściem na ślub trzeba było się jeszcze posilić barszczem białym (oczywiście również wspólnie gotowanym w rodzinnym gronie :)