Ta czerwcowa sobota zaskoczyła nas pogodą. Temperatura w okolicach 15 stopni, deszcz i mgła tak gęsta, że można było ją niemal kroić. Na szczęście pozytywna energia, radość z samego wydarzenia oraz uśmiech Pauliny i Łukasza udzieliły się nam już z samego rana i nie opuszczały aż do ostatnich chwil na weselu :) Szybko okazało się, że z pozoru pechowa aura jest niezwykle romantyczna, a krótki plener w niemal bajkowym lesie spowitym mgłą zdecydowanie przebija swoim pięknem słoneczne zachody. Uroczy ślub w kościółku w rodzinnej, beskidzkiej miejscowości i genialne wesele (najbardziej roztańczone ever!) fotografowało się nam z przyjemnością!